W tym roku chcielibyśmy Was zabrać w podróż do USA. Zaplanowaliśmy wycieczkę za ocean, którą rozpoczęliśmy od Nowego Jorku. Chcielibyśmy wam przedstawić nasze wrażenia, wspomnienia i ciekawostki, których może jeszcze nie znacie. Była to moja pierwsza podróż za ocean, więc wszystko odbierałem dwukrotnie bardziej. Podróż do Stanów Zjednoczonych często rodzi wiele pytań odnośnie wizy i wjazdu na terytorium tego kraju. Postaramy się opisać jak to wyglądało w naszym przypadku.
Jak się tu dostaliśmy?
Warto wspomnieć o samej podróży. Wiele osób nie chce przepłacić, a zaoszczędzone pieniądze woli przeznaczyć na wydanie już na miejscu. Szukanie tanich lotów zajęło nam trochę czasu, a termin podróży musieliśmy dostosować do oferowanych cen. Jeżeli kupno biletu zawężamy do np. zaplanowanego już wcześniej urlopu to znalezienie okazyjnej ceny może być trudne. Nasz lot był trochę kombinowany ze względu na to, że w pierwszej kolejności stawialiśmy cenę. Lot do Nowego Jorku, a konkretnie na lotnisko Newburgh (Stewart International Airport), które jest oddalone od samego Nowego Jorku o ok. 117 km. Z Europy lata tam tylko Norwegian. I właśnie bilet tego przewoźnika zakupiliśmy za okazyjną cenę. Lot miał odbyć się z Bergen w Norwegii. Koszt bilety wynosił tylko 450 zł. Gdy pojawiła się taka cena nie mogliśmy się zastanawiać dłużej. Pozostał tylko problem dojazdu do samego Bergen. Na szczęście udało się znaleźć kolejną okazję. Tym razem lot do samego (dzień przed wylotem do USA) kosztował nas tylko 80 zł. Przy okazji udało nam się zwiedzić to urokliwe miejsce.
Lot z Bergen do Nowego Jorku linii Norwegian odbywał się wąskokadłubowym samolotem typu Boeing 737-8 MAX, do którego jesteśmy przyzwyczajeni do lotów w obrębie Europy, które są krótsze od 8-godzinnej podróży za ocean. Muszę jednak przyznać, że nie było to takie straszne jak mogło się wydawać. Oczywiście lot takim samolotem może być mniej komfortowy ze względu na mniej miejsca na nogi czy brak systemu rozrywki na pokładzie (obiecano darmowe Wi-Fi ale na tym locie nie było go w ofercie). Cały czas jednak kierowaliśmy się ceną i celem naszej podróży. Lot zleciał naprawdę szybko, a nasze kieszenie mocno na tym nie ucierpiały.
Na lotnisku w Bergen czekała nas oczywiście cała zabawa z odprawą i przejściem granicy. Niestety zostałem wylosowany do dodatkowej kontroli – co jak na pierwszą podróż – było dla mnie bardzo stresujące. Przed wydrukowaniem karty pokładowej pracownicy linii lotniczej zadawali mi sporo pytań (czasami wyjętych z kosmosu) odnośnie celu podróży, mojego życia, pracy i szkoły. Po całym wywiadzie udało mi się otrzymać kartę pokładową, na której znalazł się tajemniczy wydruk „SSS”. Jak się później okazało oznaczało to dodatkową i szczegółową kontrolę bezpieczeństwa. W rezultacie mój bagaż był przed wejściem na pokład przeszukany i sprawdzony.
Witamy w Nowym Jorku!
Marzenie się właśnie spełniło. Wylądowaliśmy w Nowym Jorku! A właściwie w… Newburgh (New York Stewart International Airport), który znajdował się ok. 109 km od Nowego Jorku. Z racji tanich biletów lądowaliśmy znacznie dalej od upragnionego celu. Miało to jednak duże zalety. Lądowały tutaj tylko samoloty Norwegian (których jest zaledwie kilka dziennie) dzięki czemu nie spotkały nas zatrważające kolejki do odprawy paszportowej. Po długiej i troszkę męczącej podróży nastał czas na kolejny stres przy kontroli granicznej. To właśnie tutaj podejmuje się decyzję o przyznaniu wizy. To, co uzyskujemy w ambasadzie lub konsulacie to tylko promesa, która zezwala nam na pokład samolotu.
Jeszcze przed wylądowaniem otrzymaliśmy od personelu pokładowego tzw. „Deklaracje celne”, które należało mieć dokładnie wypełnione przed podejściem do kontroli granicznej. Po wyjściu z samolotu udajemy się z arkuszem do odprawy paszportowej. Osoby podróżujące z rodziną mogą podejść wspólnie. Pozostali muszą niestety podchodzić osobno. Muszę przyznać, że bardzo stresowałem się kontrolą, ponieważ nie czułem się dobrze ze swoim angielskim.
Jak wygląda kontrola graniczna?
Warunkiem przybycia na teren Stanów Zjednoczonych jest posiadanie ważnej promesy w paszporcie, która jest wydawana przez ambasadę lub konsulat. Oczywiście musimy mieć również ważny paszport.
Promesa wizowa jest wydawana na okres 10 lat. Często też wiele osób zastanawia się co się stanie jeśli przed końcem tego okresu wygasa ważność naszego paszportu. W tym przypadku ważność promesy nie ulega skróceniu. Należy mieć wtedy przy sobie również stary dokument gdzie została wbita promesa. Przy wymianie dokumentu poproście urzędnika żeby nie przecinał strony gdzie się ona znajduje.
Krótko przed lądowaniem obsługa pokładowa rozdaje tzw. Deklaracje celne, które również musimy wypełnić zgodnie z prawdą. Przy kontroli granicznej będzie dokładnie sprawdzana.
Po wylądowaniu udajemy się do „okienka” kontroli granicznej gdzie okazujemy paszport i deklarację celną. Jeżeli podróżujemy z bliską rodziną to do kontroli można podejść wspólnie. W przeciwnym wypadku każdy zostaje poddany kontroli osobno. To właśnie w tym miejscu zostanie podjęta decyzja o nadaniu wizy i wbita pieczątka do paszportu z terminem pobytu. Urzędnik sprawdzi wypełnioną przez nas deklarację oraz zada nam kilka pytań.
W moim przypadku pytania dotyczyły celu wyjazdu oraz planu wycieczki. Musiałem podać dokładne miejsca, które zamierzam odwiedzić i miejsce wylotu. Pobrane zostały odciski palców i zeskanowano siatkówkę oka. Po tym wszystkim mogłem odetchnąć z ulgą. Celnik wbił pieczątkę z wizą do mojego paszportu z maksymalnym terminem pobytu (na ogół są to trzy miesiące) i mogłem przejść dalej. Odebrano ode mnie deklarację celną i pozwolono mi opuścić lotnisko. Teraz już swobodnie mogłem się skupić na planie wycieczki. W pierwszej kolejności udaliśmy się do autobusu, który miał nas przewieźć do Nowego Jorku.