Zachęceni licznymi opowieściami o „autostradzie rowerowej” wzdłuż wschodniej granicy Polski, postanowiliśmy bardziej zgłębić temat i samemu spróbować przejechać tę trasę. Ścieżka rowerowa Green Velo liczy w całej swojej długości ponad 2000 km. Swój początek ma w miejscowości Końskie (woj. świętokrzyskie), a koniec w Elblągu. Na nasz przejazd mogliśmy przeznaczyć nieco ponad tydzień, dlatego nie zdecydowaliśmy się na przejazd całej trasy. Wybraliśmy odcinek, który wydawał się dla nas najciekawszy – z Białegostoku do Elbląga.
Przygotowania
Na początku muszę dodać, że nie byliśmy kompletnie doświadczeni w wyprawach rowerowych. Ba! Rowery zakupiliśmy w maju 2020 roku, a pomysł na Green Velo planowaliśmy zrealizować na początku czerwca tego samego roku. Pomysł wydawał się szalony i pojawiały się w związku z tym pewne obawy. Na szczęście nic nie sprawiło aby z niego zrezygnować i zgodnie z planem wyruszyliśmy w trasę.
Po podjęciu decyzji do wyjazdu pozostał nam raptem miesiąc, więc czasu nie było zbyt dużo. W pierwszej kolejności staraliśmy się zgłębić jak najwięcej informacji na temat trasy Green Velo. Polecam odwiedzić oficjalną stronę (greenvelo.pl ) gdzie można znaleźć dokładną mapę trasy, informację dot. atrakcji turystycznych, noclegów itp. Dodatkowo podczas naszej podróży przydała nam się również oficjalna aplikacja Green Velo, która dostępna jest do pobrania ze sklepów Apple Store lub Google Play.
Poza aplikacją i stroną udało nam się znaleźć w internecie oraz zakupić dedykowane mapy papierowe dla tej ścieżki rowerowej. One również zawierały wszystkie ważne informacje o miejscach znajdujących się na trasie.
Na swoją podróż zakupiliśmy dwie duże sakwy mocowane z tyłu i kilka mniejszych montowanych do ramy. Do spania zapakowaliśmy namiot, śpiwory i maty samopompujące. Do przygotowywania posiłków potrzebny nam będzie mały palnik i kartusz gazowy. Dodatkowo należy pomyśleć o małych naczyniach (garnuszek, kubek itp.) – oczywiście jak najmniejsze i najlżejsze (każda waga i rozmiar będą bardzo cenne 🙂 ).
Przy sobie warto również mieć akcesoria rowerowe, które pomogą wam w wykonaniu drobnych napraw podczas całej wyprawy (zapasowa dętka, smar, pompka itp. ). Wszystko oczywiście według uznania i dopasowane do odległości jaką zamierza się pokonać. Im mniej rzeczy – mniejsza waga – tym komfort jazdy będzie znacznie lepszy.
Dojazd do Green Velo
Nasza trasa miała mieć początek w Białymstoku. Musieliśmy się zatem dostać do tego miejsca z południa Polski. Najlepszym sposobem (jeśli nie wybieramy się tam rowerem) będzie pociąg. Wiele składów w naszym kraju umożliwia przewóz rowerów. Najlepiej już na etapie wyszukiwania połączeń na oficjalnej stronie PKP zaznaczyć opcję roweru. Wtedy otrzymamy wynik przefiltrowany ze wszystkimi połączeniami umożliwiającymi podróż z rowerem. W PKP Intercity znajdują się specjalnie oznaczone wagony, w których są odpowiednie stelaże do umocowania roweru. W przypadku Polregio mamy możliwość podróży w pociągu, który ma specjalne mocowania dla rowerów. W przeciwnym wypadku należy udać się z rowerem do pierwszego lub ostatniego wejścia do pojazdu. Przewóz roweru nie jest bezpłatny – należy przy zakupie biletu dokonać dopłaty za taki przewóz. Nie jest to natomiast wysoka kwota.
W naszym przypadku do Białegostoku wybraliśmy połączenie PKP Intercity gdzie znajdował się specjalny stojak na rowery. Ilość miejsc różni się oczywiście od rodzaju składu. Nam się trafił nowszy typ pociągu i miejsca na rowery był dość wąskie. W innym przypadku mieliśmy standardowy wagon rowerowy gdzie było sporo miejsca i stojaków.
Podczas drogi zdecydowaliśmy jednak aby nie dojeżdżać do samego Białegostoku i wysiąść wcześniej w miejscowości Łapy. Swój pierwszy przystanek mieliśmy zaplanowany w Narwiańskim Parku Narodowym, gdzie lepszy dojazd rowerem był właśnie z miejscowości Łapy.
Przebieg trasy
Tak jak wspomniałem na swój pierwszy przystanek wybraliśmy Narwiański Park Narodowy. Na pierwszy nocleg znaleźliśmy pole namiotowe, które znajdowało się właśnie na terenie tego parku.
Polecam to miejsce – przede wszystkim ze względu na jego otoczenie. Z samego kempingu mamy łatwy dostęp do parku – a okolice możemy dodatkowo obserwować z platformy widokowej, która znajduję na terenie kempingu. Co więcej opłatę za nocleg możecie dokonać przez internet i nie ma potrzeby zgłaszania nikomu swojego przybycia. Wystarczy mieć przy sobie wydrukowane potwierdzenie z kodem QR. Kemping znajduje się w miejscowości Kurowo. Jeżeli zdecydujecie się na nocleg tutaj, to szczególnie polecam pobudkę na wschód słońca i spacer po okolicznych kładkach.
Następnego dnia z samego rana wyruszyliśmy w dalszą podróż w kierunku Biebrzańskiego Parku Narodowego. W okolicach Narwiańskiego Parku Narodowego wjechaliśmy na ścieżkę Green Velo. Rozpoznacie tę trasę po oznaczeniach z logiem trasy na pomarańczowym tle. Od momentu dołączenia na ścieżkę nie musieliśmy korzystać z map, ponieważ trasa była bardzo dobrze oznaczona. Jeżeli przebiegała wzdłuż ruchliwej, drogi krajowej to była osobno przygotowana ścieżka dla rowerów biegnąca obok tej trasy.
Pierwszym przystankiem na trasie była miejscowość Tykocin gdzie możecie podziwiać m.in. urokliwy zamek. Tu nie zatrzymywaliśmy się na długo i ruszyliśmy dalej. Udało nam się dotrzeć w rejony Biebrzańskiego parku. Trasa biegnie przez sam środek tego miejsca. Po drodze znajdziemy wiele punktów widokowych wraz z miejscem obsługi rowerzystów. Ten ostatni to jeden wyznaczników ścieżki Green Velo. Średnio co 9 km znajduje się tzw. MOR czyli przystanek dla rowerzystów z zadaszoną wiatą gdzie można się uchronić przed deszczem lub słońcem. Dodatkowo znajduje się stół z ławkami gdzie można przygotować posiłek. Nie brakuje również podstawowych informacji o trasie i o miejscu, w którym się obecnie znajdujemy. Dokładne lokalizacje tych przystanków znajdziecie na mapach Green Velo. Są one również bardzo dobrze oznaczone na trasie.
Następnego dnia po wyruszeniu z rejonu parku trasa prowadziła przez bardzo urokliwe tereny wzdłuż rzeki Biebrzy. Po drodze można było wiele razy zatrzymać się i podziwiać urokliwe widoki. Metą tego dnia był Augustów gdzie trasa na finale biegła wzdłuż jeziora wśród ciekawych punktów widokowych. Nad jeziorem można też skorzystać z miejsc kempingowych gdzie istnieje możliwość rozbicia namiotu.
Kolejnym ciekawym punktem na trasie jest Jezioro Wigry, który był kolejnym przystankiem po wyruszeniu z Augustowa. Jeżeli znajdziecie czas i ochotę to można zboczyć na opcjonalną trasę wokół tego jeziora. My natomiast kontynuowaliśmy swoją dalszą podróż po głównej trasie Green Velo, aż dotarliśmy do większego miasta jakim są Suwałki. Mieliśmy zatem okazję zorganizować zakupy na dalszy ciąg trasy.
Za Suwałkami rozpoczęły się świetne krajobrazy, jedne z moich ulubionych podczas całej podróży. Ku mojemu zdziwieniu był to teren z wieloma wzgórzami, co też przekładało się na piękne widoki.
Trasa ta zaprowadziła nas do najgłębszego jeziora w Polsce, j. Hańcza. Stąd dotarliśmy na koniec województwa Podlaskiego oraz na sam kraniec Polski. A dokładnie na trójstyk granic – gdzie spotykają się granice Polski, Litwy i Rosji. Również i w tym miejscu znajdował się MOR – czyli przystanek na trasie gdzie można było odpocząć, przygotować posiłek. Niestety tego dnia nie mogliśmy się dostać pod sam obelisk trójstyku, ponieważ droga była zablokowana przez Straż Graniczną.
Od tego miejsca wjechaliśmy już do województwa warmińsko- mazurskiego. Tu pierwszym przystankiem były Mosty w Stańczykach. Green Velo wiedzie dokładnie przez ich bliską okolicę skąd mamy możliwość podziwiania świetnych widoków. W okolicy są również ciekawe platformy widokowe na okolice. Szlak biegnie również przez miejscowość i jezioro Gołdap, który graniczy z Rosją. Stąd wyruszyliśmy już w kierunku Mazur, nad jezioro Mamry w miejscowości Węgorzewo.
Tutaj zrobiło się dość tłumnie, dlatego przebrnęliśmy przez nie szybko i ruszyliśmy dalej. Po drodze mijaliśmy miejscowości Bartoszyce i Braniewo aż dojechaliśmy nad Zalew Wiślany. Wzdłuż wybrzeża ciekawym miejscem była miejscowość Frombork gdzie warto się na chwilę zatrzymać po trasie. Był to ostatni przystanek na naszej trasie i po pokonaniu 735 km dotarliśmy do Elbląga.
Była to ogromna radość – przede wszystkim ze względu na to, że była to moja pierwsza taka wyprawa i nie byłem pewny czy dam radę.
Noclegi
Aplikacja i oficjalna strona Green Velo zawiera mapę z kompletem informacji o atrakcjach, noclegach a nawet gastronomii na trasie. Poszukując noclegów posiłkowaliśmy się głównie tym źródłem. Czasami dodatkowo zerkaliśmy do internetu i na mapy Google.
Na tym odcinku jest sporo miejsc noclegowych. Green Velo wydaje specjalne oznaczenie o nazwie „MPR – miejsce przyjazne rowerzystom„, które odznacza te miejsca noclegowe, które można spokojnie odwiedzić na rowerze – nie martwiąc się o ich przechowanie. Do wyboru jest sporo miejsc – od pól namiotowych po hotele. Na swoją wyprawę zabraliśmy namiot i korzystaliśmy z miejsc kempingowych ale również agroturystyk – w zależności od tego, co udało się znaleźć na trasie. Nie było też problemu ze znalezieniem miejsc do spania – przeważnie godzinę przed przyjazdem udało nam się telefonicznie zarezerwować nocleg. Ceny pól namiotowych czy agrotyrystyk nie były zbyt wysokie.
Podsumowanie
Wyprawa po ścieżce Green Velo była naprawdę świetną przygodą. Projekt i przebieg trasy to strzał w dziesiątkę. Dużym plusem jest występowanie na trasie miejsc obsługi rowerzystów tzw. MOR – gdzie pod zadaszeniem można było się schronić, przygotować posiłek lub odpocząć. Na takim przystanku znajdowała się też duża mapa i informacja o miejscu, w którym się znajdowaliśmy,. Często punkty te były umieszczane przy najciekawszych punktach widokowych.
Trasa na tym odcinku była też dobrze oznaczona. Zdarzyły się kilka razy miejsca gdzie, szczególnie na rozwidleniu dróg, nie było żadnego drogowskazu. W takim przypadku posiłkowaliśmy się oficjalną mapą.
Po przejechaniu tej części trasy miałem jednak wrażenie, że od czasu wybudowania i otwarcia Green Velo, przestało się o nim pamiętać. Niektóre wybudowane odcinki dla tej trasy były tak bardzo zarośnięte, że ciężko było nimi przyjechać. Niektóre ze wspomnianych MOR-ów były zniszczone, a informacje nie były aktualizowane. Mimo tego i tak wybrałbym się tam jeszcze raz – a w swoich planach mam przejechanie kolejnych odcinków tej trasy.